- ks. Tomasz Delurski
O spowiedzi z zupełnie innej perspektywy cz. 2
Mając prawidłowy obraz Boga można przejść do rozważenia grzechu.Zawsze tylko w tym kierunku. Fałszywy obraz Boga, lub zaczynanie rozważania o spowiedzi od grzechu kończy się rozumieniem religii jako nerwicy, stąd taka religijność zostanie odrzucona. Najpierw jest więc Bóg – Ojciec – Miłość, a dopiero potem grzech i jego sens. Moralność bowiem i jej uzasadnienie, w pierwszym rzędzie, wynika z samego Boga i z tego kim On jest, oraz jaki ma stosunek do nas. W Starym Testamencie wyrażone to zostało w formule „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty – Pan wasz Bóg” (Kpł 19, 2). W Nowym Testamencie „Bądźcie więc tak doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec Niebieski” (Mt 5, 48). Wysoko postawiona poprzeczka… Bóg nakazuje kochać, ponieważ sam jest Miłością, czasem zupełnie różną od naszych doświadczeń miłości. Jeśli wciąż mamy wątpliwości, to warto rozpocząć swoje przygotowanie od modlitwy „Ojcze nasz” w perspektywie Krzyża. Bardzo fizycznie przygotowując się do spowiedzi, odmówić tę modlitwę patrząc z bliska na Ukrzyżowanego. Powtarzałem to już wielokrotnie. Nikt, żaden człowiek, nie wymyśliłby takiego Boga! Taka jest perspektywa naszej spowiedzi; Ukrzyżowany. Ręce, nogi, bok. Miłość i cena za grzech. Norma Miłości i nasza miłość, która czasem jest za mała i przychodzi stale za późno. Jeśli potrafisz tak kochać, to nie musisz się spowiadać. Jeśli potrafisz stać się mały, bezbronny, bez cienia pychy, dajesz się ukrzyżować z miłości i prosić o wybaczenie dla swoich wrogów i tych, którzy wbijają gwoździe w twoje ciało. Jeśli nie, to czeka Cię jeszcze długa droga. To pierwsza norma miłości – sam Bóg, wyrażony przez Chrystusa.

cdn.